Sam jestem ciekawy jak to będzie. To kolosalne drukowanie z wszystkich stron prędzej czy później będzie musiało podważyć zaufanie do pieniądza, ale wszyscy zdają się już być opętani technokratycznymi metodami „walki z kryzysem”. Japończycy ze swoją jałową wyspą i glonami do jedzenia zdają się ryzykować szczególnie dużo…
Kiedy zapytałem Stiglitza podczas jego ostatniej wizyty w Polsce czy światu nie grozi inflacja powiedział, że nie, że FED i inne Banki Centralne są przecież specjalistami w walce z inflacją, do tego zostały przecie powołane, nie ma czego się bać…
Myślę, że kiedyś patrząc na te działania z perspektywy pokryzysowej rzeczywistości ludzie będą się pukać w czoło, podobnie jak dziś nie mogą uwierzyć jak to możliwe, że coś tak potwornego jak obozy koncentracyjne mogło pojawić się na świecie w XX wieku.